Tytuł: Moje głupie pomysły
Autor: Bernardo Zannoni
Tytuł oryginalny: I miei stupidi intenti
Tłumaczenie: Katarzyna Skórska
Wydawnictwo: Literackie 27.09.2023
Ilość stron: 264
Moja ocena: 10/10
Przekonani o naszej pomysłowości, zręczności popełniamy
przeróżne błędy. Tak rodzą się nasze głupie pomysły. Im młodsi, tym bardziej
jesteśmy przekonani o naszej sprawności i błyskotliwości. Nie zwracamy uwagi na
małe ranki. To tylko ciało, a ono przecież się zagoi.
Żeby odpędzić strach, wyobraziłem sobie, że zabierają mnie do
doktora, wyleczą mnie, żebym znów był jak nowy.
Słoneczna polana to chwilowe wrażenie. Nie wystarczy
widzieć błysk. Pierś unosi się jak liść. A co z duszą i umysłem? Teraz trzeba
spojrzeć
z innej perspektywy.
Miała zmierzwioną sierść i łapy zgrabiałe od mrozu, lecz z jej
wnętrza emanowało piękne światło.
To jest miłość. Jest cudownie. Młodość to za mało.
Pierwszy kropla goryczy to odrzucenie.
Najsłabsze ogniwo jest niepotrzebne. To zbędne ograniczenie swobody.
Nikt nie poświęcał mu uwagi, istniał, żeby nie istnieć, w cieniu
naszego życia.
Czym jest życie? Tylko drogą czasem bardziej wyboistą?
Żeby znaleźć właściwą ścieżkę, trzeba komuś zaufać. I chociaż boli uderzenie,
obelga, głód – warto wytrzymać. Warto uwierzyć. Warto zrozumieć, że być może jeśli coś jest najbardziej niezrozumiałe i
skomplikowane, to jest to CZŁOWIEK.
Narodziny są jak przyjęcie daru, który wymaga naszego wysiłku.
Istnienie to książka życia, w której
wszystkie kartki są białe. To my mamy je zapisać. Tam umieścimy słowa.
Chcę, żebyś napisał od nowa moje życie, przybliżył je do Boga.
Nie każ mi czekać zbyt długo jak porzucony,
niepotrzebny już osobnik. Wielki Pień to nie hospicjum. To jest ostatni etap
przed odejściem.
Starcy, chorzy, kalecy, ślepi. Porzuceni przez innych, lecz uparcie
uczepieni życia jak każde zwierzę.
Tak właśnie: zwierzę. Główny bohater tej opowieści, Archy
to kuna.
I choć urodzony w jamie, przecież odczuwający ból i żal. Pokierowany
przez odkrywczego mentora, odkrywa wiarę, szuka Boga, chciałby Go napisać od
nowa i poznać, jeśli jego Pan będzie tego chciał, pozwoli mu na to. To
poznawanie jest misterium, zasłuchaniem, podziwem…
- To sekret! To nabożeństwo! To człowiek! – wykrzyknął.
Bernardo Zannoni to młody, niespełna trzydziestoletni
młody człowiek, który napisał tę książkę w wieku zaledwie dwudziestu pięciu. To
świadczy o jego dojrzałości emocjonalnej, otwarciu na ludzi i Boga. Pan Zannoni
napisał prosto, że jest Bóg, a nie jakiś tajemniczy On. Uczy nas, że trzeba iść
przed siebie mimo głodu strawy i ciepła. Zanim śmierć, znienacka podchodząca do
drzwi załomocze w nie, żyjmy jak najlepiej
i pełniej. Zawsze znajdzie się czas,
kiedy zdążę naprawić „Moje głupie pomysły”. Podziwiam tego Autora za jego
przekonania, uczciwość, fenomenalny pomysł i doskonałą prozę.
Za egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Literackiemu
Bardzo interesująca rekomendacja.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Gorąco polecam Ci tę książkę, która porwała mnie od pierwszych stron. Wrażliwość, nieodporność, miłość, wahania, wiara są udziałem również zwierząt. Nie wszyscy potrafią je wyartykułować, ale panu Bernardo Zannoniemu udało się świetnie zrealizować ten zamiar. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń