Żyjmy tak, żeby dziś był ten właśnie kolejny dobry dzień.

 Tytuł: Ultimatum

Autor: T.J. Newman

Tytuł oryginalny: The Falling

Tłumaczenie: Izabela Matuszewska

Kategoria: thriller

Ilość stron: 351

Moja ocena: 8/10



Potrafię zrozumieć ludzi, którym odebrano wszystko. Rodzina, dom, zwierzę, poczucie bezpieczeństwa mogą zniknąć w jednej chwili. Huk, świetlista kula ognia, dom zrujnowany jak budowla z kart. Został żal
i ból.

Nie rozumiem osobników, którzy nie mają nic, bo nie przywiązują do tego wagi. Nie mają swojej ojczyzny. Ich jednym przyjacielem są góry. Nie mają państwa, gdzie czuliby się „u siebie”. Noszą w sobie pokłady zazdrości. To jest jak jad. Czy zemsta zawsze musi być uzasadniona? Nie.

To znaczy, że naszym losem rządzi zdrada i samotność. Że mamy tylko siebie.

Przed lotniczym atakiem 11 września wiele rzeczy było prostszych, sytuacji klarowniejszych.

Kiedyś człowiek przynajmniej wiedział, na czym stoi. Działania złych facetów miały jakiś sens. Świat miał jakiś sens. Były motywacje
i żądania. A teraz…

Kiedy niezamaskowany, pozornie neutralny mężczyzna został wpuszczony do niewielkiego rodzinnego domu, wszystko runęło. Wygłoszone „Ultimatum” było jednoznaczne tylko dla… rządu. Kilka bohaterskich osób było w stanie działać, a nie tylko planować. Gotowi na wszystko, potrafili jasno określić sytuację, swoje stanowisko i swoją opinię o przestępcy.

- Odczłowieczyć przestępcę – powiedziała. Odmalować kapitana jako ofiarę i bohatera. Zjednoczyć tłum przeciwko wspólnemu wrogowi, co odwraca ich uwagę od zagrożenia. Zaprząc do działania ducha bojowego. – Odwróciła się do Theo. – Ten brak szacunku dla władzy
i olewanie przepisów to u was rodzinne?

Pani T.J. Newman napisała powieść naznaczoną potężnymi emocjami. Nie ma tu fabuły rozciągniętej w czasie. Nie ma przeszłości, ani przyszłości. Jest nieodparte wrażenie uczestniczenia we wszystkich wydarzeniach. Jest pragnienie poznania następnego kroku. Jest fascynująca opowieść o niezwykłych ludziach. Pozostaje czekanie na dalsze powieści Autorki.

A propos czekania… Nie odkładajmy niczego na później. Mówmy o tym, co jest dla nas najważniejsze. Zapewne nikt nie narzuci nam „Ultimatum”, ale jutra i tak może nie być…

Był to ten sam impuls, który powstrzymuje ich przed powiedzeniem tego, co chcą powiedzieć, przed robieniem rzeczy, które pragną zrobić, przed osiągnięciem tego, co chcieliby osiągnąć. Zdążą jutro. Następnym razem. Później. Teraz nagle odkryli, że nikt im nigdy nie gwarantował żadnego jutra.