Już Normanowie znali gry strategiczne.

Tytuł: Krwawy bursztyn

Autor: Marek Boszko-Rudnicki

Wydawnictwo: Novae Res, premiera 17.01.2022

Kategoria: horror / thriller / fantasy

Ilość stron: 488

Moja ocena: 8/10



Żyły kiedyś plemiona znane ze szlachetności, odwagi, waleczności. Wtedy tchórzostwo było wykluczone. Ludzie walczyli z wrogami
i zwierzętami, a nie kimś bardziej inteligentnym. Normanowie zostawili po sobie dobre wspomnienia. Ich dzieci nie musiały się wstydzić za czyny przodków. W tamtych czasach liczył się honor, a nie korzyści. Kobieta mogła być wodzem. Tęczowy most łączył śmiertelników i bogów. Odyn nawet we śnie przekazywał najważniejsze treści.

Część naukowców jest zdania, że runy to przekształcony alfabet łaciński, zaadaptowany przez ludy germańskie, które graniczyły z Imperium Rzymskim.

Przeciętny, współczesny nam człowiek, zachwyca się pozornie łatwo osiągalnym minerałem. Bursztyn zadziwia urodą i kolorami. „Krwawy bursztyn” wzbudza wyobraźnię. Prawie każdy dostrzega jego piękno. Prawie nikt nie kojarzy go z zagrożeniem życia. Kiedyś Morski Niedźwiedź uderzył łapą w morze i spowodował nie tylko tsunami. Nieświadomie przecież ukrył przed wścibskimi eksploratorami cuda natury.

Stali nieruchomo, oświetlając różne w kształcie stalaktyty, żebra
i polewy, mieniące się czerwonym kolorem, co mogło świadczyć
o obecności związków żelaza.

Kiedyś piraci zmieniali banderę, by oszukać załogę abordażowanej jednostki. Teraz takie są metody, jacy dowódcy. Zastosowano warstwy interferencyjne powodujące może nie znikanie kutra, bo to było jeszcze niemożliwe, ale praktycznie niwelujące do maksimum jego elektroniczny ślad.

Tak jeszcze nie dawno narzekano na komunizm i jego aparatczyków. Ich bezwzględne metody kojarzono z KGB. Nie wszystkie zmiany można łatwo zauważyć. Niby była pierestrojka, niby się wszystko zmieniło,
a metody pozostały te same. Ludzie są nieufni, choć tego  nie pokazują po sobie, mamy chyba to już we krwi.

Jedno się nie zmieniło na pewno: męska przyjaźń. Każde spotkanie może być tym ostatnim…

Anatolij, jeszcze nie wypiłeś nalewki do końca, chcę cię widzieć na swoich imieninach. I pana też, panie Polak.

„Krwawy bursztyn” zadziwia nie tylko barwą. Powieść tak zatytułowana obudziła moje rosnące uznanie głębią przygotowania merytorycznego. Niezwykle interesujące wprowadzenie w tematykę ma tę zaletę, że śledząc fabułę nie przeszkadzałem sobie, wracając do źródeł. Prowadzona wielotorowo fabuła często zaskakiwała błyskotliwymi detalami. Reasumując uważam, pan Marek Boszko-Rudnicki napisał bardzo ciekawą i porywającą powieść. Polecam ją gorąco czytelnikom, którzy szukają książki interesującej, w której opowieść oscyluje między fantastyką a historią nowożytną w efektownej odsłonie.

Za egzemplarz książki dziękuję bardzo Wydawnictwu Novae Res